Tak strasznie szybko minęły mi wakacje, a przecież tę sałatkę robiłam dopiero co! "Dopiero co", czyli na początku sierpnia... po wyrwaniu pięknych ekologicznych marchwi na Krakowskiej Farmie Miejskiej.
W pewną upalną środę wyciągnęłam tam moje Pumpunie i Cherissimkę. Timi zażyczył sobie pomagać w zbieraniu pomidorków, Mysia wypatrywała w gąszczu cukinie, ja pakowałam w pęczki piękne marchewy a Cherissimka dokształcała się z chwastów.
Z dorodnej marchewki postanowiłam zrobić sałatkę à la Jadłonomia odrobinę podrasowując ją malinami (granat też by się nadał). ;-)
Sałatka z młodej marchewki
około 1 kg marchwi, najlepiej młodej
3-4 łyżki oleju rzepakowego
1/2 łyżeczki ostrej papryki
1/2 łyżeczki mielonego kuminu
szczypta soli
1/2 szklanki migdałów
garść liści mięty
garść liści pietruszki
Sos:
3 łyżki oliwy
1 łyżka wody z kwiatów pomarańczy
1 łyżka soku z cytryny
1 łyżka syropu klonowego
szczypta soli
szczypta pieprzu
około 300 gram malin, porzeczek czerwonych lub pestki z połowy granatu
Marchew myjemy szczoteczką i kroimy w cienkie plastry, wkładamy do naczynia żaroodpornego, polewamy olejem i posypujemy przyprawami, następnie rękami rozprowadzamy zalewę równomiernie na plasterkach marchewki. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez około 20-30 minut, do momentu aż marchew zmięknie, ale nadal będzie sprężysta.
Po wyciągnięciu marchewki wrzucamy na blachę migdały i wkładamy je do rozgrzanego piekarnika (możemy włożyć je do piekarnika studzącego się po pieczeniu marchwi) na kilka minut, do momentu aż lekko spuchną i się uprażą.
Wyciągamy je i po ostudzeniu blendujemy pulsacyjnie w kielichu blendera.
Miętę i pietruszkę drobno siekamy.
Składniki sosu mieszamy w miseczce lub szklance.
Marchew posypujemy ziołami, dodajemy migdały oraz owoce i zalewamy sosem.
Prześlij komentarz